czwartek, 23 lipca 2015

Niedoszły samobójca

Mniej więcej trzy tygodnie temu wybraliśmy się z kolegą ze studiów na miasto. Kiedy mieliśmy już zamiar wracać (ja do mieszkania on do domu),  podszedł do nas pewien dosyć młody facet (28 lat). Rozmawialiśmy wtedy chyba o studiach i on wtrącił coś na temat tego, jak to źle jest w tym kraju i że wyższe wykształcenie nic nie znaczy.  Pogadaliśmy z gościem, wydał mi się raczej inteligentny, choć trochę, nie wiem jakiego słowa użyć, powiedzmy "patologiczny". W pewnym momencie skręcił w lewo, mówiąc, że idzie na dziesiąte piętro. Spodziewałem się, że po prostu mieszka tak wysoko, ale szybko okazało się to nieprawdą, ponieważ  zamiast wchodzić normalnie drzwiami, facet zaczął się wspinać na rusztowanie. Gdy spytaliśmy się co robi, stwierdził, że planował to od 3 miesięcy i zamierza odebrać sobie życie. Natychmiast zareagowaliśmy, próbując go przekonać, by zszedł i stosunkowo szybko nam się to udało. Być może nie był aż tak zdecydowany jak twierdził. W każdym razie znalazł się bezpiecznie na ziemi i po naszych prośbach i namowach opowiedział swoją historię. Nie będę się wdawał w szczegóły, generalnie gość ukończył uczelnie, na której my również studiujemy, jednak raczej mniej poszukiwany kierunek i nie mógł znaleźć pracy. Jako, że studia wiele go kosztowały był zdecydowany nie pracować za 1500 na budowie czy podejmować się pracy, która nie byłaby w ogóle związana ze studiami. Okazało się również, że był w konflikcie z rodziną i nie był w stanie opłacić czynszu, więc sypiał  na ławce w parku. Próbowaliśmy z kumplem go jakoś pocieszyć, a przede wszystkim pomóc mu znaleźć rozwiązanie, ale wydawał się zamknięty na wszelkie opcje mu dostępne. Jako, że był raczej sympatyczny i było mi go żal, zaprosiłem go do mieszkania. Chciałem, żeby przespał się w normalnych warunkach jedną noc, dzięki czemu będzie w stanie trochę jaśniej spojrzeć na to wszystko. Jakiś czas później kolega nas opuścił, zostałem z niedoszłym samobójca sam na sam. Może pomyślicie, że ryzykowałem i faktycznie coś w tym może być, jednak zawsze byłem w stanie dobrze wyczuwać ludzi i w tym przypadku miałem przeczucie (naprawdę silne), że nic mi nie grozi. Rozmawiało się bardzo ciekawie, zeszliśmy na filozofię, religie i medytację. Po omówieniu tych tematów, facet stwierdził, że nigdy jeszcze nie spotkał  nikogo tak mądrego w moim wieku i że być może go zwodzę po to, aby wyciąć jego nerkę ;D. Ostatecznie przespał się parę godzin w mieszkaniu (ja nie zmrużyłem oka, mimo że mu ufałem, musiałem zachować pewne środki ostrożności). Wyszedł koło 10 rano i od tej pory go nie spotkałem.

Trzeba to teraz jakoś podsumować, wyciągnąć wnioski, więc tak :

Po pierwsze - To że skończyłeś dany kierunek nie oznacza, że musisz pracować w tym konkretnym zawodzie. Jest to raczej oczywiste, ale jak widać nie dla wszystkich. Poza tym trzeba sobie dać czas, popracować np. fizycznie i w międzyczasie szukać wymarzonej pracy (albo stworzyć ją samemu).

Po drugie - Ludzie z reguły są egoistami. Nie ma w tym nic złego, to jest zwyczajnie naturalne, że dbamy o własny interes. Jednak trzeba zauważyć, że chęć pomocy również wynika bardzo często z egoizmu, chęci podniesienia własnej wartości albo jak w moim przypadku poczucia swoistej myśli, odpowiedzialności za ludzi bardziej zagubionych ode mnie. Pomaganie innym sprawia mi radość, tak jak mnóstwu innych ludzi dlatego nie wahajcie się prosić o pomoc w trudnej sytuacji, zdziwicie się ile nawet obcych wam osób będzie gotowych udzielić wam wsparcia na różnych płaszczyznach.

Po trzecie - Chcesz to się zabij ;), ale szczerze nie widzę sensu, skoro tak czy siak umrzemy. Szczególnie, że tak naprawdę nie  wiemy co nas w przyszłości spotka i zawsze nasz los może się odmienić na lepsze.

niedziela, 19 lipca 2015

Motywacja a determinacja / dyscyplina

W tym poście chciałbym rozważyć te dwie koncepcje, jakże istotne w procesie osiągania w życiu czegokolwiek naprawdę wartościowego. Nie będę się zastanawiać nad słownikowymi definicjami obu tych terminów, przedstawię je po prostu ze swojej perspektywy.

Zacznijmy od motywacji, przez którą rozumiem emocjonalną reakcję ciała na jakąś wizję możliwą do urzeczywistnienia w przyszłości. Co to oznacza? W prostych słowach - jeśli masz jakiś cel, który Cię ekscytuje, powoduje dreszczyk emocji i to pozytywne oczekiwanie na rezultaty, jest to motywacja. Motywacja jest ściśle związana z emocjami, te zaś są reakcjami ciała na myśli i obrazy stworzone w umyśle. Jest to zarówno wielką zaletą jeśli można to tak określić jak i wadą motywacji. Emocje jako takie stanowią bardzo potężną siłę, która popycha nas do działania, wychodzenia ponad swoje ograniczenia. Jednocześnie jednak u ludzi, którzy sobie z nimi nie radzą stanowią niszczycielską siłę, która powoduje ciągłe wahania i niezdolność do doprowadzenia czegokolwiek do końca. Czy zatem motywacja powinna być podstawą naszej zdolności do mobilizowania się i działania? Czy powinniśmy pozwolić burzom emocjonalnym niszczyć nasze postanowienia, krzyżować nasze plany?


Odpowiedź brzmi - NIE! Stanowcze i twarde nie, które jest przejawem drugiej z omawianych koncepcji, czyli determinacji. W skrócie można powiedzieć, że determinacja jest właśnie tym "nie" słowem, które wypowiadamy do samych siebie w momencie gdy z jakiegoś powodu nasz nastrój (nasza motywacja) są obniżone i nie che nam się robić tego, co zrobić musimy. Determinacja jest oparta na myślach, koncepcjach, które powstają i krążą w umyśle. Słyszeliście na pewno ostatnio wiele  o rosnących w siłę islamskich ekstremistach. Ludzie wychowywani w takiej a nie innej idei, którą wchłonęli i stali się jej niewolnikami.... No właśnie - ludzki umysł jest zdolny do takiego "zabetonowania" pewnej koncepcji, że będzie ona nie do ruszenia i człowiek nigdy nie odpuści, zanim osiągnie swój cel. O ile w przypadku fanatyków religijnych jest to zjawisko negatywne, my powinniśmy umieć je wykorzystać na naszą korzyść. Naszym zadaniem jest zabetonować w umyśle postanowienie o tym, że zrobimy to, co sobie postanawiamy. Brzmi ciężko? Nieładnie? Owszem na początku jest ciężko, bywa też irytująco, ale zyski jakie przynosi nam podjecie takiej decyzji są nieskończenie większe od ewentualnych niedogodności.


Ostatecznie jednak nie chcę  umniejszać roli motywacji w procesie rozwoju. Motywacja pomaga nam w pogłębianiu determinacji i na odwrót. Różnica jest taka, że determinacja wzrasta dzięki praktyce, a motywacja dzięki osiągniętym sukcesom. Chciałbym właściwie przedstawić determinację jako fundament i ściany nośne "budynku sukcesu", natomiast motywacja to cała reszta tej budowli. Może nie najlepszy przykład, jednak chodzi po prostu o to, że obie te koncepcje są równie ważne, z tym, że na twardej wyćwiczonej dyscyplinie mamy się opierać w pierwszej kolejności.

sobota, 18 lipca 2015

Jakim jesteś człowiekiem?

Na początku chciałbym przywitać wszystkich ewentualnych czytelników. Jest to mój pierwszy blog, więc wkraczam na dosyć niezbadany teren. Jestem jednak pełen optymizmu i przede wszystkim ciekawości co do reakcji i tego, co w sobie odkryję  podczas pisania....

To tak tytułem wstępu, a teraz już zaczynamy. Jakim jesteś człowiekiem? Od razu mówię, że nie będę się tu rozwodził nad określaniem mniej lub bardziej przydatnych typów osobowości (sangwinik, choleryk itd.) Prawie każdy o tym słyszał i większość raczej kręciła głowami bez przekonania, choć nie twierdzę, że podział ten nie przedstawia żadnej wartości. Mnie zawsze wychodziło, że jestem melancholikiem, z czym się w pełni zgadzam.
     
Chciałbym jednak, abyście podczas czytania tego posta zastanowili się, do której z pewnych dwóch grup ludzi należycie. Jakie to grupy? Żeby nikogo nie urazić i nie podchodzić do sprawy jak pewien filozof , który uśmiercił Boga, pierwszą niech będą ludzie normalni (przeciętni) a drugą ludzie wybitni. Nie będę się zastanawiać nad tym, jak zdefiniować przeciętność i choć może określenie to nie brzmi zbyt przyjemnie, nie jest ono określeniem negatywnym (per se). Musimy tutaj również przyjąć pewne ogólne założenia, ponieważ każdy z nas rozumie pojęcie bycia wybitnym trochę inaczej. Czy możemy w takim razie w dosyć prosty sposób odróżnić te dwie grupy? Może tak - zadam pytanie - Jak to jest, że ludzie bogaci coraz bardziej się bogacą? Odpowiecie - Mają większy kapitał, więc mogą go łatwiej rozmnożyć.... Macie po części rację i powiedzmy, że wbiliście mi "klina", ale w takim razie odpowiedzcie na to: Jak to jest, że większość (zakładam z obserwacji otoczenia) ludzi zna jeden, maksimum dwa obce języki, a w sieci możemy znaleźć garstkę poliglotów, którzy potrafią nawet 20? Odpowiedź jest według mnie prosta - ludzie znający niewiele języków nie podjęli decyzji o tym, że będą wybitni w tej dziedzinie. Czegoś się nauczyli w szkole, czegoś na zajęciach dodatkowych, samemu nie robiąc praktycznie nic. Oczywiście wiąże się to być może przede wszystkim z pasją, miłością do nauki, poznawania obcych kultur poliglotów. Mnie jednak chodzi tutaj o zobrazowanie pewnej prawdy, otóż - Im więcej masz (pieniądze) im więcej potrafisz (języki, inne umiejętności) tym szybciej i łatwiej będzie ci zdobyć ich jeszcze więcej. Mogę się założyć, że gdybyście pojechali do Stanów i spotkali Anthony'ego Robbinsa - słynnego guru motywacyjnego (polecam Youtube), po kilku minutach poważniejszej rozmowy, odkrylibyście, że facet przeczytał, doświadczył i zwyczajnie wie więcej niż pięciu waszych nauczycieli z liceum razem wziętych (nie żebym miał coś do nauczycieli)
       
Wyżej napisałem (odnośnie języków), że poligloci zdecydowali się być wybitnym w swojej dziedzinie. I to jest właśnie klucz. W dzisiejszych czasach, w cywilizacjach wysoko i średnio rozwiniętych ogromna większość ludzi ma możliwość zdecydowania o tym, jak bardzo pełne poświęcenia, trudu, ale przede wszystkim satysfakcji z własnych osiągnięć życie będą wiedli. Prawdziwe spełnienie, sukces to decyzja, którą gdy podejmiemy i działamy zgodnie z nią przez dłuższy czas, wpadamy w pewnym momencie w taki mindset, że nic już nie może nas powstrzymać.

O tym jak się trzymać tej decyzji i jak wygląda ten mindset (efekt kuli śnieżnej można powiedzieć), napiszę w kolejnych postach. Teraz jednak chciałbym, żebyście się zastanowili, którym rodzajem człowieka decydujecie się być. Wszystko zależy od Was (taki banał na koniec ;) )